Na zdj. reklama kolekcji inspirowanej stylem Grzegorza Ciechowskiego Ta piosenka jest pisana dla pieniędzy! Ta piosenka jest śpiewana dla pieniędzy! Ta piosenka jest nagrana dla pieniędzy! Ta piosenka jest wydana dla pieniędzy! Republika, „Mamona” Kojarzycie piosenkę? Pewnie, że kojarzycie. To teraz podmieńcie sobie słowa i nućcie: Ta kolekcja jest zrobiona dla pieniędzy. I miejcie od razu z tyłu głowy, że nic w tym nie ma strasznego. Artysta, czy tego chce, czy nie, jest osobą publiczną. Jego wizerunek nie jest strzeżony przez zastępy elfów, jego twarz nie jest skrywana przed światem niczym twarz Spider-Mana, ani on sam nie jest nowym wcieleniem Lorda Voldemorta, którego imienia nie można publicznie wymawiać. Można z nim robić to, co robi się z Jezusem, Che Guevarą czy poczciwym Yodą. To znaczy: można z nim robić wszystko, bo jest przedmiotem popkultury takim, jak każdy inny. Zapewne wierni fani oburzą się teraz, bo jak można artystą handlować, do tego po jego śmierci. Ano, można. Między innymi dlatego, że artysta już nie żyje i sam z grobu nogą nie tupnie. A że rodzina pomysłowi przyklasnęła, prawa jakieś tam ma, to i podejmować takie decyzje w imieniu nieżyjącego może. Oczywiście, że można spierać się o to, czy moralne to decydować za kogoś, czy nie. Ale nie chodzi tu przecież o nic kompromitującego. Nikt nie zacznie produkować papieru toaletowego z podobizną Ciechowskiego, nikt nie nazywa jego nazwiskiem nowej marki środka do czyszczenia toalet, nikt nie szarga tej świętości, o którą wszyscy nagle chcą walczyć. Przeciwnie, na pomysł wykorzystania wizerunku Ciechowskiego wpadła jedna z lepszych polskich marek. Firma z wieloletnią tradycją, o ugruntowanej pozycji na rynku, która swoją kolekcją BYTOM THE CULTURE ICONS odniosła naprawdę spory sukces. I co złego było w ubraniach i dodatkach, inspirowanych stylem Marka Hłaski i Zbigniewa Cybulskiego? Czy ich dobre imię jakkolwiek ucierpiało? Bo ja mam wrażenie dokładnie odwrotne. Że wiele dzieciaków dopiero za sprawą tej akcji wklepało w Google te dwa nazwiska. Że może zainteresowało ich, kto to ten Hłasko, może nawet sięgnęło po „Pięknych dwudziestoletnich” albo „Pierwszy krok w chmurach”. Może wielu starszych westchnęło z sentymentem, przypominając sobie co lepsze role Cybulskiego? Teraz na stronie marki Bytom czytamy, że inspiracją do stworzenia kolejnej odsłony kolekcji stał się Grzegorz Ciechowski, najwybitniejszy poeta polskiego rocka, kompozytor, producent muzyczny, muzyk, lider i wokalista zespołu Republika. Autor tekstów piosenek, felietonów oraz muzyki filmowej. Solową działalność estradową prowadził jako Obywatel oraz Grzegorz z Ciechowa. Że kolekcja ta jest częścią projektu, mającego na celu przypomnienie wybitnych osobowości polskiej kultury i będzie dostępna w sklepach od 2 października. Tymczasem w kalendarzach wciąż wrzesień, a wrzask się podniósł nieziemski. Wszyscy czują się w obowiązku bronić czci zmarłego, bo on sam odgradzał się niegdyś od komercji. Zapominają jednak, że bycie artystą niesie ze sobą nie tylko sławę i nieśmiertelność, ale i utratę prywatności. Z osoby staje się towarem, czy tego się chce, czy nie. Jeżeli ludzie chcą nosić rzeczy inspirowane stylem Ciechowskiego, dajmy im do tego prawo. Też możecie podejrzeć sąsiada i kupić w Lidlu identyczne jak on portki. A że ktoś na tym zarobi? Tak jest urządzony ten świat. Może gdyby Bytom był marką nieznaną. Może gdyby kolekcja nie miała wcześniejszych osłon z Hłaską i Cybulskim. Może gdyby padał deszcz i miałabym gorszy humor. Może wtedy też oburzyłabym się, że jak tak można handlować wizerunkiem zmarłego. ALE NIE. Nie oburzę się, bo nie ma do tego powodu. Na więcej zdjęć z kolekcji czekam jak na Gwiazdkę i jeśli pojawią się t-shirty z wizerunkiem Ciechowskiego, sama dumnie będę je nosić na piersi. Bo tak, Ciechowskiego uwielbiam. Bo tak, tęsknię za nim i wierzę, że nie wszystek umarł. I nie widzę kompletnie nic złego w tym, że poza moim sercem znajdzie swoje miejsce też w szafie. A sfrustrowani niech posłuchają sobie piosenki. I wrzucą na luz, bo od złości robią się zmarszczki na twarzy.
Tylko ty, po tobie nie ma nic, dziś piszę dla mamony. Ta piosenka jest pisana dla pieniędzy ! Ta piosenka jest śpiewana dla pieniędzy ! Ta piosenka jest nagrana dla pieniędzy ! Ta piosenka jest wydana dla pieniędzy ! Nie traktuję cię jak głupca, ja zakładam, że ty słuchasz I że widzisz to, ja dzisiaj piszę dla mamony. {"type":"film","id":542576,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Narodziny+gwiazdy-2018-542576/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Narodziny gwiazdy 2018-11-27 19:35:28 ocenił(a) ten film na: 5 Niestety dzieło Bradley'a Coopera nie traktuje widzów poważnie. Wręcz przeciwnie! Ma swoją publiczność za id**tów, którzy kupią ten nieautentyczny przekaz i wyjdą z sali zadowoleni. Jedyną pozytywem są piosenki. Ciekawe i dobrze napisane w przeciwieństwie do scenariusza, którego tu nie ma. Wszystko dzieje się tak łatwo i szybko. Postacie rozpisane w ten sposób, że nic o nich nie wiemy. Zagadką zostają dla nas do ostatniej sekundy filmu. Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytanie dlaczego Jacson pije. Co sprawiło, że się tak podłamał. Nawet ciężko utożsamiać się z tą postacią, a co dopiero uronić łzę. Kreacje aktorskie wydają się tak samo sztuczne i nieautentyczne jak ich postacie. Nie jestem pewna czy sami aktorzy wierzą w to kogo grają. Jedno jest pewne. Postać Lady Gagi sprawi, że bilety na seans rozejdą się jak ciepłe bułeczki. xManilax Chyba spales gdy film leciał. Historia Jacksona jest zaprezentowana jasno i klarownie. JohnTheBrave Prawie spałam :) xManilax Zgadzam się. Dla mnie ten film to wydmuszka porównywalna z niedawnym "Bohemian Rhapsody". Niby miło się to ogląda, ale po seansie zapomina się o tym co się widziało od razu po wyjściu z sali kinowej. Nie rozumiem też zachwytu nad rolami Coopera czy Gagi. W porównaniu np. z Jacquinem Phoenixem i Reese Whiterspoon w "Walk The Line" to ta dwójka wypada wręcz nijako. OK, może komuś się to podoba i fajnie. Jak dla mnie jednak to kolejna cukierkowa papka, która nic nie wnosi. OK, muzyka świetna. Tylko tyle - albo aż tyle. Uprzedzam odpowiadających w tonie "Nic nie zrozumiałaś" - akurat ten film to wybitnie ambitnych czy trudnych do zrozumienia nie należy. Po prostu nie zmusił mnie do głębszej refleksji ani razu. Nie wywołał też u mnie żadnych emocji. olka0207 Szkoda olka0207 "Bohemian Rhapsody" to dopiero wydmuszka aniaopole7 O "Bohemian Rhapsody" i nagradzanym wszędzie (!!!) gdzie się da odtwórcy roli Mercury'ego się nawet nie wypowiadam, bo zwyczajnie nie ma o czym. xManilax Zawsze mnie bawi kiedy ktoś na forum pisze że film jest słaby, a jako argumenty daje to że film nie wyjaśnił kwestii, które albo były oczywiste, albo wymagały choć minimalnie opanowanej umiejętności logicznego myślenia i uwagi. Trudno mi traktować takie opinie na poważnoe, bo świadcza o tym że ktoś chyba przespał połowę filmu, albo na poczatku wyskoczył do maca i wrócił na końcówkę, by tylko odfajczyć jako obejrzane na fw. xManilax Może właśnie jest na odwrót. Cooper nie ma swoich widzów za idiotów i dlatego pewne rzeczy nie są powiedziane wprost. Może miłość między nimi jest akurat jak strzała amora, trochę wyidealizowana, ale postać Jacka jest jak najbardziej realna. Nic nie wiemy o jego postaci? Naprawdę przespałaś moment, w którym mówi o śmierci matki, ojcu alkoholiku, z którym był bardzo zżyty i którego miał za wzór, a który nawet nie potrafił się nimi zająć, bo był wiecznie pijany? Musiał szybko dorosnąć, bo miał zaledwie 13 lat, gdy został sierotą ze starszym bratem, z którym nie do końca się dogadywał. Miał problemy ze słuchem... co dla muzyka jest osobistą tragedią. Facet na odwyku z poczuciem winy, że jest ciężarem na drodze kariery osoby, którą kocha najbardziej. Widać jak jest wrażliwy i jak uderzyły go słowa managera Ally. Całe połączenie właśnie sprawia, że ciężko byłoby nie uronić łzy... enthusiast Do połowy filmu potrafiłam się skoncentrować. :) Od momentu kiedy Ally wyszła na scenę pewne rzeczy zaczęły mnie irytować. Odniosłam wrażenie, że postacie zmieniają się na potrzeby scenariusza, a nie scenariusz jest napisany pod postacie. W efekcie nie było łatwo utrzymać koncentracji i czekałam aż film się skończy licząc, że mnie czymś zaskoczy. Ocena 5 jest moją subiektywną oceną, ale nie jest to ocena zła. Być może za bardzo film mnie zirytował bym mogła rozpisać się na temat portretu psychologicznego bohaterów. Nawet nie odczuwałam, że ich relacja to miłość. Jak się poznali tak nie wyglądali na zakochanych, a znajomych i tak do końca. Nie poczułam tego filmu. Co tutaj więcej dodać? xManilax Nic nie trzeba dodawać. Tylko trudno było mi się zgodzić z tym, że nic nie wiemy o postaciach, ale generalnie co do reszty nie ma co się sprzeczać, bo przecież moja ocena też jest subiektywna. Zauroczyła mnie muzyka, dobrze napisane teksty, poruszająca końcówka i gra aktorska — ktoś inny powie wprost przeciwnie. Tak to już jest. xManilax Tak jak gdzieś wcześniej pisałam - to jest historia powtarzana w kinie już x razy. Pod szyldem "A star is born" dokładnie czwarty. Tu nie ma nic odkrywczego, nie ma zaskoczenia, nie ma głębokich portretów psychologicznych bo i jak? Jak te składniki nie mają być na pierwszym planie skoro na nim musi być Gaga? ;) Bez złudzeń, to jest film dla niej i o niej. W każdym możliwym znaczeniu. whitestripes_333 No właśnie szkoda, że film jest odtworzeniem starej historii, a nie inspiruje się na niej. Scenariusz niczym się nie wyróżnia. xManilax Mi też się ten film nie podobał jakoś specjalnie, ale to, że Jack pije było wyjaśnione, jak rozmawiał z terapeutą to mówił, że te szumy w uszach to mu się pewnie zaczęły jak w wieku 13 lat próbował popełnić samobójstwo i spadł na niego wentylator, a próbował bo ojciec był alkoholikiem i nawet nie zauważył. Wpłynęło na niego trudne dzieciństwo, te szumy, które utrudniały mu dobre granie, i to, że on się skończył a jego dziewczyna została gwiazdą - zazdrość.Warsztaty międzypokoleniowe dla młodych wolontariuszy i reprezentantów organizacji uczestniczących w projekcie "Nowa Generacja- wolontariusze wzmacniają orga
Tak, ta reklama jest zrobiona dla pieniędzy. Bez nich trudno nam pomagać. Prosimy o Twój 1%. Być może robisz to też dla siebie lub swoich bliskich. W spocie wykorzystaliśmy fragmenty piosenki "Mamona" Republiki. Refren zaśpiewał dla nas Jacek Bryndal. Tekst piosenki Nie mam pieniędzy - Hasiok i Artur Gadowski, tłumaczenie oraz teledysk. Poznaj słowa utworu Nie mam pieniędzy - Hasiok i Artur Gadowski. Znajdź teledyski, teksty i tłumaczenia innych piosenek - Hasiok i Artur Gadowski.Piosenki o pieniądzach w dobie inflacji. Świat muzyki kręci się wokół pieniędzy. To teza mająca pokrycie w… piosenkach! Może i większość piosenek opowiada o miłości, ale nie brakuje i takich, w których motywem przewodnim są pieniądze. Mają je w swym repertuarze tak różni artyści, jak Abba, Pink Floyd, Dire Straits
Słuchaj nagrań piosenki Coma – Piosenka Pisana Nocą. Zobacz wykonania użytkowników serwisu iSing.pl i nagraj swoją wersję utworu!